|
Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim
|
To kto się obraził i za co? |
Autor |
Wiadomość |
Catylyn89
Wiek: 34 Dołączyła: 03 Kwi 2013 Posty: 1836 Skąd: Krk
|
Wysłany: Pią Mar 20, 2015 1:50 pm
|
|
|
Sycylijka, a to nieładnie stawiać przyjaciółkę ponad córkę... Z czasem Twoja mama się złamie i przyjdzie na Wasze wesele |
_________________
|
|
|
|
|
niem
Dołączyła: 08 Kwi 2011 Posty: 252 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Mar 20, 2015 5:25 pm
|
|
|
ajć.. mama powinna trzymać Twoją stronę, skoro jeszcze wydałaś swoje oszczędności na zakup wyposażenia, zupełnie się nie dziwię, że nie chcesz takiej osoby na swoim weselu |
|
|
|
|
Sycylijka
Dołączyła: 18 Lut 2015 Posty: 437 Skąd: Łódź
|
|
|
|
|
M4rcysi4
Wiek: 34 Dołączyła: 30 Wrz 2008 Posty: 4350 Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Pią Mar 20, 2015 9:51 pm
|
|
|
Sycylijka, moja pierwsza myśl - chyba ku#$%^a żart!?
Nie dość, że bym opierniczyła tą kobietę to mamę również... a jakby mi wyjechała z takim tekstem to bym ją zabiła śmiechem. |
_________________
|
|
|
|
|
Sycylijka
Dołączyła: 18 Lut 2015 Posty: 437 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Mar 21, 2015 11:49 am
|
|
|
jesteśmy już po "starciu" i na szczęście przestała kręcić nosem na brak przyjaciółeczki na naszym weselu |
_________________ zajrzyj do mnie:) http://forum.wesele-lodz.pl/viewtopic.php?t=17548
|
Ostatnio zmieniony przez Sycylijka Sob Mar 21, 2015 11:49 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Atko
Wiek: 35 Dołączyła: 09 Cze 2016 Posty: 101 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2016 9:43 am
|
|
|
My dopiero jesteśmy na początku swojej drogi z planowaniem ślubu, ale był już jeden mały zgrzyt z moją mamą. Chodziło o 10 osób (+ ewentualne dzieci) z rodziny z innego miasta, z którą ja nie utrzymuję naprawdę żadnego kontaktu. Ostatni raz byłam z rodzicami na weselu jednego z dzieci (chrześnicy mojej mamy) w bodajże 2008 roku i od tej pory nie wiem czy z kimkolwiek z tej rodziny zamieniłam choćby zdanie. Całe te 10 osób jest "noclegowych", więc oprócz tego, że musimy ponieść koszty wesela, to jeszcze wypadałoby załatwić dla nich nocleg (w naszej sali są miejsca noclegowe, ale za 10 osób wychodzi około 800 zł ze śniadaniem). Ja nie chciałam ich zapraszać, moja mama jednak się uparła, że muszą być i koniec kropka. Odpuściłam, ale tylko dlatego, że mama dokłada się do wesela, gdybym miała finansować je tylko ja z narzeczonym, to na pewno bym ich nie zapraszała. Oczywiście przy tej całej sprawie zostałam ochrzaniona, że to moja wina, że nie mam z nimi kontaktu. Argument, że to działa w dwie strony i oni mają do mnie taki sam namiar jak ja do nich, niestety nie został przyjęty
Kolejny zgrzyt przewiduję z przyszłą teściową, bo dla niej wesele na 90 osób to już duże wesele, u nas wychodzi 140, na dodatek rozkład gości jest bardzo nierówny - ode mnie około 60-70 osób, od mojego narzeczonego około 30, reszta to nasi znajomi. Nie wiem czy sobie poradzi z taką ilością gości i obawiam się spięć na tej linii.
Natomiast czytając Wasze posty doszłam do wniosku, że ja nie jestem obrażalską osobą Byliśmy kiedyś z narzeczonym na weselu, na którym posadzili nas przy stole, że tak się wyrażę "starszyzny", oprócz nas była tylko jedna młoda para (a były inne stoły typowo "młode"). Jednak nie przeszkadzało nam to zupełnie i bawiliśmy się bardzo dobrze. Powiem więcej, starszyzna (same babeczki) miała lepsze tempo picia niż my
Druga sytuacja, która o wiele bardziej dotknęła moich rodziców niż mnie - syn znajomych rodziców przyjechał zapraszać na wesele. Byliśmy na tym spotkaniu obecni w 5 - syn z narzeczoną, moi rodzice i ja. I padło stwierdzenie "Chcieliśmy zaprosić Was na wesele (do moich rodziców), a Ciebie na ślub (do mnie)". Mnie to było naprawdę obojętne, chociaż uważam, że ładniej byłoby, gdyby spotkał się tylko z moimi rodzicami i im przekazał zaproszenie na ślub dla mnie. Natomiast moich rodziców dotknęło to na tyle, że gdy teraz sama robię listę gości, to mówią wprost, że jego mam przecież nie zapraszać, bo zachował się nieładnie Nie zapraszam, ale głównie ze względu na i tak dużą liczbę gości i to, że nie utrzymujemy w tej chwili żadnego kontaktu |
|
|
|
|
oleczqa002
Wiek: 33 Dołączyła: 31 Sie 2015 Posty: 166 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2016 10:36 am
|
|
|
Atko, Heheh skąd ja znam te śpiewki o utrzymywaniu kontaktów z rodziną Jak ja coś takiego wspominam mojej mamie, że jest część rodziny której nie zamierzam prosić bo ich najzwyczajniej w świecie nie znam, bo widziałam ich np. raz w życiu i to jak byłam dzieckiem, to moja mama twierdzi, że to moja wina i że to równie dobrze ja bym mogła z nimi utrzymywać kontakt Ale spoko, mi też rodzice w połowie finansują wesele, więc będę musiała się dostosować do ich wymagań... zresztą ja sama nie mam dużej rodziny, w przeciwieństwie do mojego Narzeczonego, także niech już jej będzie
A co do syna znajomych rodziców Słabo... |
_________________
Zapraszam do mojego dzienniczka! |
|
|
|
|
kasik91
Dołączyła: 24 Lut 2015 Posty: 92 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2016 10:55 am
|
|
|
U mnie na szczęście poki co (a jestesmy na finiszu) bez żadnych większych zgrzytów.Z uwagi iż rodzice tez po części się dokładają do organizacji to zaprosiliśmy kilku gości na których nam szczególnie nie zależy ale tak naprawdę nie mamy nic przeciwko tym osobom.
Co do tej sytuacji z synem znajomych to takie sytuacje niestety się zdarzają, my byliśmy u kilku osób gdzie umawialiśmy się typowo z nimi a przyjeżdżając okazywało sie też że są ich dzieci dla których mieliśmy zaproszenie tylko na ślub.
Natomiast 2 lata temu mieliśmy taką sytuację, iż moj brat mial ślub swój w czerwcu i na wesele zaprosił tylko rodziców dalekiego kuzynostwa z którymi nie mamy kontaktu a ich córkom nie dawał zaproszenia na wesele. Potem okazało się że jedna z córek ma ślub w pazdzierniku 3miesiace po mpom bracie i wysłała zaproszenie na wesele do moich rodziców i do mnie a mojemu bratu nawet na ślub nie dała. Hahaha xD |
_________________
|
|
|
|
|
Atko
Wiek: 35 Dołączyła: 09 Cze 2016 Posty: 101 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2016 10:56 am
|
|
|
Tzn. ja go rozumiem, bo już wtedy nie mieliśmy jakiegoś super kontaktu, mimo że jako dzieci wyjeżdżaliśmy razem na wakacje czy ferie i domyślam się, że szukał oszczędności i naprawdę nie mam żadnych pretensji, że mnie nie zaprosił na wesele, tylko na sam ślub, ale mógł to zrobić po prostu w trochę ładniejszy sposób Moi rodzice nadal to wspominają z pretensjami, zwłaszcza teraz, kiedy hasło "wesele" jest na tapecie bardzo często No ale mój tata ogólnie jest bardzo pamiętliwy |
|
|
|
|
Be_Mine
Dołączyła: 24 Kwi 2016 Posty: 141 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Sro Sie 24, 2016 10:02 pm
|
|
|
Widzę, że młodzi mają zupełnie inne podejście do dalszej/nieznanej rodziny niż rodzice. U nas jest to samo. Teście chcą zapraszać jakąś daleką rodzinę której mój narzeczony nawet nie zna. Padło nawet oskarżenie że wypinamy się na rodzine i mamy ją w d... Bezsensowne oskarżenie... Jak można się wypinać na kogoś kogo się nie zna? Lepiej zaprosić w ich miejsce przyjaciół, kogoś bliskiego, albo zrobić mniejsze wesele wśród osób które dla nas coś znaczą. |
_________________
|
|
|
|
|
lorien
Wiek: 41 Dołączyła: 10 Cze 2012 Posty: 708 Skąd: Łódź/Warszawa
|
Wysłany: Nie Paź 16, 2016 10:23 am
|
|
|
Pisałam tu już jako panna młoda, to teraz napiszę z drugiej strony barykady
Koleżanka z pracy brała (wczoraj) ślub. Nasz dział liczy 10 osób i wszyscy dostali zaproszenia na wesele... poza mną. Ja tylko na ślub Najgorsze było, jak koledzy i koleżanki z działu zaczęli gadać, kto co zakłada, czy zrzutka na prezent itp. - wtedy się zorientowałam. Im wszystkim też było strasznie głupio, bo nie wiedzieli, że ktoś nie został zaproszony...
Potem jedna z koleżanek mnie zagadała, czy jest mi przykro i co o tym myślę i powiedziała mi, że panna młoda pytała ją w tej kwestii o radę i ponoć powodem niezapraszania mnie był fakt, że się słabo znamy, bo ja w maju wróciłam z macierzyńskiego, długo mnie nie było i nie jestem tak zgrana z działem, jak inni. Tylko, że już po moim powrocie zatrudniono jeszcze jedną dziewczynę i ona jest zaproszona. Cóż, może chodzi o to, że zaszłam wdrugą ciążę i jestem "mało perspektywiczną" koleżanką - może się nie opłaca ze mną budować relacji.
No w każdym razie ślub był wczoraj, poszłam na niego choć nie miałam ochoty ale stwierdziłam, że nie chcę strzelać focha. |
_________________ Pamiętnik Piotrka i Wiki: http://forum.wesele-lodz.pl/viewtopic.php?t=17563
|
|
|
|
|
misiol
Dołączyła: 23 Cze 2013 Posty: 37 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Paź 16, 2016 12:22 pm
|
|
|
My, w trakcie planowania wesela mieliśmy wiele chętnych osób do ustalania, kogo powinniśmy na nie zaprosić. Zwłaszcza moja babcia była bardzo aktywna. Jak to, zaprosić jednego wujka, a jego rodzonego brata (którego nie widziałam ze 20 lat) to nie? No i tamtego, jeszcze jednego, bo on zawsze tak z boku jest i potem go wszyscy pomijają. Mój chrzestny też stwierdził, że jeśli się znajdzie miejsce dla osoby towarzyszącej kogoś tam, to on będzie miał prawo się obrazić, że nie zapraszamy dorosłej córki jego partnerki z rodziną, której też lata już nie widzieliśmy i w ogóle się nie kontaktujemy - jego zdaniem ona powinna być zaproszona. Dodatkowo, teściowa łaziła po weselu i marudziła, że jak my mogliśmy ją posadzić nie przy nas (zamiast świadków), a dopiero dalej, przy starszej części rodziny. Nawet moim rodzicom narzekała, którzy siedzieli na końcu drugiego stołu, bo sami tak chcieli - raz, że siedzieli z tymi, z którymi chcieli, a dwa, że uważali, że są gospodarzami imprezy i chcą być na wylocie, żeby widzieć, dopilnować i reagować w razie czego.
Do tego, na kilka dni przed weselem zadzwonił jeden z gości i zapytał, czy jest transport z kościoła na salę - nie zapewnialiśmy, odległość od kościoła do sali to góra 10 minut autem, z resztą to gość z Łodzi, więc ogarnięcie jakiegoś znajomego, kogoś z rodziny, albo zorganizowanie się z innymi znajomymi z Łodzi, to żaden problem, no ale usłyszeliśmy, że ostatnio był na weselu we Włocławku i tam był pełen transport, a u nas nie ma.
Jeszcze usłyszeliśmy, od jednej cioci, że było za mało wędlin i mięs na stołach do przegryzienia, pod wódkę, a łososia u nich nikt nie jadł, bo był podawany z taką kuleczką i wszyscy myśleli, że to cebulka konserwowa i nikt tego jeść nie chciał. W rzeczywistości był to melon, czyli coś, co się przecież z łososiem podaje - wystarczyło spróbować, ale jak widać, po co? Skoro można obgadać i kręcić nosem. |
Ostatnio zmieniony przez misiol Nie Paź 16, 2016 12:39 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
LinaMiódMalina
Wiek: 37 Dołączyła: 05 Gru 2015 Posty: 239 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Paź 17, 2016 7:27 pm
|
|
|
Ja teoretycznie mam ułatwione zadanie - mam bardzo małą rodzinę, nie mam ciotek, wujków i kuzynów czy dziadków, więc tak naprawdę z mojej strony grono krewnych zamyka się w pięciu osobach. Chcąc niechcąc omijają mnie tym samym podstawowe dylematy co do zapraszania "dalszej" rodziny. Większość osób obecnych na weselu z mojej strony to będą przyjaciele i znajomi z pracy, szkoły/studiów i tu właśnie ciut się zastanawiam. Mój zespół w pracy jest zgrany i dość liczny, jest to ponad 30 osób (bliżej nawet do 40stu, a gdyby liczyć dłużej nieobecnych teraz z racji np. ciąż czy urlopów macierzyńskich to pewnie byłoby 50os.)
Ślub robimy plenerowy - w miejscu w którym będzie zaraz po nim wesele i ustaliliśmy, że aby uniknąć kłopotliwych sytuacji - albo zapraszamy na ślub razem z weselem, albo wcale (moim zdaniem kiepsko czułyby się osoby zaproszone tylko na ślub widząc resztę gości - tych "weselnych" od razu zmierzających na sąsiadującą z altaną salę bankietową). Drugi argument to był fakt, że uroczystość jest w miejscowości pod Łodzią, a nie w mieście (tak jak to by było w przypadku ślubu w USC) i nie sądzę, że ktoś z kim mam luźne relacje chciałby się fatygować taki kawał żeby obejrzeć 10 minut przysięgi w tej altanie i zaraz po tym jechać do domu
Mam nadzieję, że u mnie w pracy nikt się nie obrazi, bo nierealnym jest zaprosić na wesele pełne 40osób załogi. Generalnie jestem zdania, że jeśli z kimś z pracy mam do czynienia tylko i wyłącznie na polu zawodowym i nigdy w życiu nie byłam z tą osobą na jakimkolwiek koleżeńskim spotkaniu - kawie/zakupach/piwie na mieście itd to trochę sztucznym byłoby zapraszanie tylko dlatego, że inni w większości będą. Niezręczną jest natomiast sytuacja o której pisała lorien, i jeśli miałoby to być grupa 10 osób i tylko jedna jedyna z działu miałaby nie uczestniczyć to trochę inaczej bym na to spojrzała, żeby nie robić komuś przykrości. |
_________________
|
|
|
|
|
lorien
Wiek: 41 Dołączyła: 10 Cze 2012 Posty: 708 Skąd: Łódź/Warszawa
|
Wysłany: Sro Paź 19, 2016 8:51 am
|
|
|
LinaMiódMalina, Rozumiem Cię w 100%, bo też braliśmy ślub cywilny i przyjęcie odbywało się w miejscu ślubu, stąd zapraszaliśmy wyłącznie osoby na ślub i wesele. Też uważałam, że niezręcznie byłoby kogoś ciągnąć poza miasto na 15 minutową ceremonię a następnie jakoś go wyprosić, tym bardziej, że nasz ślub w ogóle był w piątek (w piątek trzynastego zresztą ) Co do zapraszania osób z pracy, to skoro u Ciebie nie będzie licznej rodziny to sensowne wydaje się poszerzenie kręgu zaproszonych znajomych ale jeśli masz duży, 40 osobowy zespół, to możesz spośród tych osób dokonać rozsądnej selekcji i zaprosić tylko tych, z którymi jesteś zżyta i nikt się nie powinien obrazić. Jak mówię, gdyby z mojego zespołu zaproszone były np. 3 - 4 osoby, z którymi panna młoda jest bardziej zżyta, a reszta tylko na ślub, to nie byłoby takiego zgrzytu. No ale wyszło jak wyszło. |
_________________ Pamiętnik Piotrka i Wiki: http://forum.wesele-lodz.pl/viewtopic.php?t=17563
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
| |
|
|