Stres podczas ceremonii ślubnej |
Autor |
Wiadomość |
anuszkaa
Wiek: 40 Dołączyła: 23 Lis 2009 Posty: 777 Skąd: Zgierz
|
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 8:37 am
|
|
|
a ja w ogóle się nie stresowałam Podeszłam do tego na luzie i muszę przyznać, że aż sama się temu dziwię. Goście mówili, że widać było u mnie ten luz i brak stresu |
_________________ |
|
|
|
|
martula_87
Wiek: 37 Dołączyła: 06 Maj 2010 Posty: 833 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 10:18 am
|
|
|
W dniu ślubu totalny luz i relaks
Większy stres towarzyszył mi podczas przygotowań.
Przysięgę wypowiedzieliśmy z uśmiechem na twarzy chodź bałam się ataku płaczu.
Myślę że to dzięki Michałowi bo był mega wyluzowany i rozbawiony.
Stres jedynie się odezwał w momencie w którym Michał do mnie przyjechał i jak zareaguje na mój widok a ja na jego. |
_________________
|
|
|
|
|
kasialenarczyk
Dołączyła: 28 Cze 2011 Posty: 3 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2011 6:34 pm
|
|
|
Zazdroszczę wam tego relaksu ja nie byłam tak zrelaksowana byłam mega zestresowana aż przestałam mówić przysięgę był mały stop masakra ale to już było .... |
|
|
|
|
sloneczkoo
Wiek: 35 Dołączyła: 21 Sie 2008 Posty: 972 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lip 12, 2011 9:59 am
|
|
|
W kościele bez stresu.. podobno miałam inny głos podczas przysięgi ale na spokojnie z łezką (ze szczęścia) w oku mówiłam bez pomyłki
Stres to miałam ale z 4h przed ślubem.. |
_________________
Dzienniczek -> http://www.forum.wesele-l...pic.php?t=11584 |
|
|
|
|
justine81
Wiek: 42 Dołączyła: 19 Lis 2009 Posty: 595 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Lip 16, 2011 5:13 pm
|
|
|
Mój stres zakończył się tak z 2h przed ślubem, potem było już na spokojnie, zarówno podczas ceremonii jak i pierwszego tańca |
_________________
Maciusiowy dzienniczek: http://www.forum.wesele-l...pic.php?t=14968 |
|
|
|
|
kakonka
Ptysia
Wiek: 38 Dołączyła: 18 Lut 2008 Posty: 1805 Skąd: Zgierz/Aleksandrów
|
Wysłany: Sob Lip 16, 2011 5:57 pm
|
|
|
u mnie zero stresu miałam wrażenie, że idę na ślub kogoś innego
mąż troszkę bardziej, ale jak przyjechał do mnie to widać było, że odetchnął i później były żarty w samochodzie za to mama i teściowa- nerwy!! |
_________________
|
|
|
|
|
marciami
Żona i mama :)
Wiek: 37 Dołączyła: 16 Sty 2010 Posty: 1117 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pią Sie 26, 2011 10:56 am
|
|
|
Ja się bardzo stresowałam. Jak Kuba przyjechał po mnie, tzn. udawał, ze przyjechał, bop ubierał się w pokoju obok, to trochę mi było lepiej. W aucie już byłam totalnie roześmiana. Stres wrócił w kościele, gdy siedziałam przed ołtarzem. A później na weselu jeszcze jechaliśmy na adrenalinie Generalnie wspominam ten dzień jako baaaardzo stresujący, ale piękny. |
_________________
|
|
|
|
|
tomcia
Wiek: 40 Dołączyła: 04 Wrz 2010 Posty: 320 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Lis 03, 2011 8:16 pm
|
|
|
mnie w kościele stres minął jak siedzieliśmy przed ołtarzem i chyba w tym samym momencie przeszedł na M. Chyba zdał sobie sprawę, że za późno na ucieczkę;)
Ja swoją przysięgę powiedziałam z drobną przerwą (niektórzy myśleli, że śmiać mi się chciało, ale to był niespodziewany atak wzruszenia), natomiast mój niedoszły jeszcze wtedy mąż nie wypowiedział "miłość, szacunek i wierność małżeńską", a jedynie miłość i wierność! (czy "małżeńską, to nie wiemy-jeszcze nie mamy nagrania). Także moje małżeństwo obędzie się bez szacunku czyli jak to określił M-jak już będzie bił, to tak żeby nie było widać |
_________________
|
|
|
|
|
M4rcysi4
Wiek: 35 Dołączyła: 30 Wrz 2008 Posty: 4350 Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Czw Lis 03, 2011 11:19 pm
|
|
|
tomcia padłam Doceń to, że będzie bił żeby nie było widać |
_________________
|
|
|
|
|
Verenica
Wiek: 44 Dołączyła: 23 Sie 2010 Posty: 88 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lis 04, 2011 9:44 am
|
|
|
Ja z natury bardzo szybko się wzruszam. Już sama myśl o ślubie powodowała u mnie łzy w oczach, np oglądanie "Salonu Sukien Ślubnych" na TLC. Wszyscy się śmiali, że będę ryczeć jak bóbr. Ja zresztą też byłam o tym przekonana, że nawet kazałam mojemu P. zaopatrzyć się w chusteczki .
Jak P. po mnie przyjechał wraz z rodzicami to już się zaczęło. Ale w momencie błogosławieństwa to już było apogeum
W samochodzie byłam już wyluzowana. Ale w momencie kiedy Tato prowadził mnie do ołtarza i wszyscy na nas patrzyli znowu byłam bliska płaczu.
Jednak jak już usiadłam obok mojego przyszłego męża - wszystko minęło jak ręką odjął. Byłam opanowana, spokojna - normalnie jak bym była na haju. Zero stresu, nerwów, wzruszeń, łez. Sama byłam w szoku |
_________________
http://www.pustamiska.pl |
|
|
|
|
ava
Wiek: 39 Dołączyła: 12 Lut 2008 Posty: 3728 Skąd: Bełchatów/Łódź
|
Wysłany: Pią Lis 04, 2011 12:04 pm
|
|
|
tomcia napisał/a: | "miłość, szacunek i wierność małżeńską" | A to nie jest przypadkiem "miłość, wierność i uczciwość małżeńską"? W takim razie spokojnie może Cię oszukiwać i okłamywać, choć nie wiem czy to jest dużo lepsze niż bicie |
_________________ Nasz ślub - 05.09.2009r.
|
|
|
|
|
tomcia
Wiek: 40 Dołączyła: 04 Wrz 2010 Posty: 320 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lis 04, 2011 4:07 pm
|
|
|
ava, jesteśmy ewangelikami, taki też mieliśmy ślub i przysięgą różni się nieco od katolickiej. Co do szacunku, to jakaś jego część mieści się w miłości, więc liczę na to, że nie będzie tak źle:) |
_________________
|
|
|
|
|
oreska
Dołączyła: 17 Maj 2011 Posty: 293 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Lip 17, 2012 11:55 am
|
|
|
my się nie stresowaliśmy (no może tylko 1% w sumie nie wiem czy stresu czy takiego podniecenia ), cała msza mineła nam na uśmiechu, niektórzy goście myśleli że się smialismy bo się stresowaliśmy to już nawet cieszyć się na ślubie nie można w sumie nasz ślub był chyba pierwszym na którym para młoda była tak wyluzowana i uśmiechnieta cały czas (mówię o slubach na których byliśmy) |
|
|
|
|
Rusałka_Maja
Dołączyła: 12 Kwi 2012 Posty: 3448 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Sie 03, 2013 10:49 pm
|
|
|
My byliśmy cały czas mega uśmiechnięci - wszyscy mówili, że widać było po nas tą ogromną miłość i szczęście w tym dniu i , że wyglądaliśmy przez to jakbyśmy się nie stresowali.. otóż ja stresowałam się niezmiernie i prawdę powiedziawszy nie mogę doczekać się filmu bo z ceremoni nie wiele co pamiętam pzrez te emocje |
_________________
|
|
|
|
|
Żuczek007
Dołączyła: 04 Gru 2012 Posty: 207 Skąd: Piotrków Trybunalski
|
Wysłany: Wto Sie 06, 2013 2:41 pm
|
|
|
Ja się odstresowałam w trakcie mszy, ale z samego wejścia do kościoła prawie nic nie pamiętam. Mój Luby sprawiał wrażenie strasznie skupionego, ale też mu w trakcie przeszło. |
_________________
|
|
|
|
|
Juska
Dołączyła: 10 Mar 2013 Posty: 3084 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Cze 18, 2014 6:20 pm
|
|
|
Żuczek007 napisał/a: | Ja się odstresowałam w trakcie mszy |
Podobnie jak ja, chyba najbardziej się stresowałam, czekając na Tomka w domu. Miałam jeszcze mały spadek formy, jak stanęłam z tatą pod rękę w drzwiach kościoła, i zobaczyłam cały ten tłum i mojego przyszłego jeszcze męża przed ołtarzem
W trakcie ceremonii nie byłam jakoś szczególnie spięta, chyba bardziej wzruszona Ale ciągle trzymaliśmy się za ręce i mój Tomek albo mi puszczał oczko, albo uśmiechał się do mnie |
_________________
|
|
|
|
|
Sisska
Wiek: 36 Dołączyła: 06 Kwi 2013 Posty: 1153 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Cze 23, 2014 4:07 pm
|
|
|
w dniu slubu nie stresowalam sie w ogole, po prostu cieszylam sie dniem A. chyba sie stresowal, a przynajmniej sprawial takie wrazenie. w kosciele byl spiety i w ogole sie nie usmiechal za to ja - za rada foto - mialam non stop banana |
_________________
|
|
|
|
|
lovinlizard
Dołączyła: 22 Sty 2014 Posty: 429 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Cze 23, 2014 8:33 pm
|
|
|
troche był przyjechaliśmy do kościoła osobno, nie widzieliśmy się wcześniej
nie byłam pewna czy Ł już jest czy mogę już wchodzić i czy ogólnie jest wszystko ok |
_________________
|
|
|
|
|
Skyler
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Sty 2013 Posty: 808 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Cze 26, 2014 10:16 pm
|
|
|
U nas też się podzieliliśmy ja zestresowana, Tomek przez cały dzień i wieczór z bananem na ustach |
_________________ Skyler
|
|
|
|
|
Catylyn89
Wiek: 34 Dołączyła: 03 Kwi 2013 Posty: 1836 Skąd: Krk
|
Wysłany: Nie Sie 24, 2014 10:37 pm
|
|
|
Stres miałam, ale z jednego powodu. Tak mi zjechała podwiązka z nogi, że aż do przysięgi miałam ją do kolana. Później mi zleciała już do kostki i bałam się, że ją zgubię w drodze do stolika, gdzie podpisywaliśmy papiery. Ale dotrwała do czasu gdy wsiadłam do samochodu A tak to nie... Na przysiędze mi łezka poleciała ze wzruszenia i głos mi się załamał, ale poza tym luzik |
_________________
|
|
|
|
|
msmika
Dołączyła: 23 Sie 2012 Posty: 2351 Skąd: prawie Łódź
|
Wysłany: Pon Sie 25, 2014 5:20 am
|
|
|
U nas stress był tylko na pierwszym tańcu...a cała ceremonia przebiegła z uśmiechami...:) |
_________________ Tosinka
|
|
|
|
|
*Dorotka_
Moderator
Wiek: 36 Dołączyła: 02 Cze 2012 Posty: 5060 Skąd: Łódź/Wrocław
|
Wysłany: Pon Sie 25, 2014 5:23 am
|
|
|
Arek się stresował, bo pas smokingowy mu się odpiął
ja nie czułam stresu w ogóle, było mi tylko smutno, bo jak wchodziliśmy nie widziałam, dużej liczby naszych znajomych. A później się wszyscy odliczyli. |
_________________
|
|
|
|
|
karolina84
Dołączyła: 10 Sty 2012 Posty: 84 Skąd: Łowicz
|
Wysłany: Czw Sie 28, 2014 11:09 am
|
|
|
A my się stresowaliśmy z pół roku przed a jak nadszedł dzień ślubu to już tylko troszkę-przed przysięgą,żeby się nie pomylić i przed pierwszym tańcem,gdy mamy szukały guziczków w morzu falbanek,żeby podpiąć tren |
_________________
|
|
|
|
|
ithanielle
Wiek: 37 Dołączyła: 07 Wrz 2013 Posty: 1947 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Wto Wrz 16, 2014 11:03 pm
|
|
|
Nie stresowałam się, nie było na to czasu |
_________________
|
|
|
|
|
Selene
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Sie 2012 Posty: 993 Skąd: ok. Bełchatowa
|
Wysłany: Pią Wrz 19, 2014 11:52 am
|
|
|
Ja w samym kościele dopiero poczułam jakikolwiek stres, wcześniej w ogóle, wszystko poszło na luzie. Po odebraniu nagrania, zobaczyłam jak bardzo było po mnie widać ten stres aż ciężko oddychałam, nie myślałam że aż tak |
_________________
|
|
|
|
|
Smerfetkaa
Wiek: 33 Dołączyła: 28 Sie 2015 Posty: 70 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sro Cze 15, 2016 9:16 am
|
|
|
W moim przypadku stres zaczął się jakieś 6 godzin przed ślubem. Raczej były to nerwy związane z tym czy wszystko ogarniemy w porę. Kiedy wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w stronę kościoła wszystko odpuściło... Jak wysiedliśmy cały czas się uśmiechałam:) W kościele miałam wrażenie, że jesteśmy tylko my i ksiądz.. Nie czułam w ogóle, żeby towarzyszyła nam jakaś "publiczność".
Strasznie mnie to zaskoczyło bo spodziewałam się wielkiego stresu (jestem strasznym nerwusem). |
_________________
|
|
|
|
|
Gomigo
Dołączyła: 08 Maj 2015 Posty: 224 Skąd: Łódź
|
|
|
|
|
|